To najlepszy pasztet jaki jadłam od dłuższego czasu. Jest bardzo delikatny, ma doskonałą konsystencję i nie jest suchy. Mama piekła go już kilka razy, ja dzisiaj debiutuję.
Składniki:
- 1 królik - około 1,3kg.
- 1 pietruszka
- 2 marchewki
- 3 średnie cebule
- 4 wątróbki drobiowe
- 1/2 kg. boczku surowego lub podgardla
- 2 bułki
- 2 jajka
- 6 liści laurowych
- 8 ziaren ziela angielskiego
- sól i pieprz
- łyżeczka słodkiej papryki mielonej
- 2 łyżki majeranku
- szczypta gałki muszkatołowej
- przyprawa maggi w płynie (pominęłam)
Królika marchew i pietruszkę myjemy. Warzywa obieramy i kroimy na pół. Umieszczamy wszystko w garnku, zalewamy zimną wodą, dodajemy 3 liście laurowe i 4 ziarna ziela angielskiego, solimy i gotujemy aż mięso będzie miękkie.
Mięso i warzywa wyjmujemy i zostawiamy do ostygnięcia. Zostanie nam niezły gar rosołu, który można zjeść z makaronem lub wykorzystać jako bazę do dowolnej zupy.
Boczek lub podgardle umieszczamy w osobnym garnku, zalewamy wodą, dodajemy 3 liście laurowe i 4 ziarna ziela angielskiego i gotujemy do miękkości. Wyjmujemy boczek i zostawiamy do wystygnięcia. Szklankę wywaru odstawiamy do wystygnięcia - wykorzystamy ją do namoczenia bułek. Resztę wywaru zostawiamy żeby ewentualnie dodać do pasztetu gdyby masa wyszła zbyt sucha.
Cebulę obieramy i kroimy w ósemki, podsmażamy na oleju aż się zrumienią. Wątróbkę myjemy, osuszamy i odcinamy włókna. Wrzucamy ją do cebuli i smażymy razem.
Bułki zalewamy szklanką zimnego wywaru z gotowania boczku. Nie odsączamy przed dodaniem do masy.
Gdy mięso będzie zimne oddzielamy je od kości. Warzywa kroimy na mniejsze kawałki, podobnie robimy z boczkiem, wątróbką i bułką (pamiętajcie żeby jej nie odsączać).
Wszystko mieszamy razem w dużej misce i mielimy dwukrotnie w maszynce do mięsa lub partiami w malakserze.
Do zmielonej masy dodajemy jajka i przyprawy. Mieszamy ręką i sprawdzamy konsystencję, powinna być dosyć luźna. Jeśli jest zbyt sucha dodajemy wywar z gotowania boczku.
Rozkładamy masę do dwóch keksówek wysmarowanych masłem i posypanych bułką tartą. Wygładzamy ręką zamoczoną w wodzie lub mleku.
Pasztety pieczemy razem w temperaturze 180 stopni przez godzinę aż będą złociste i odejdą od brzegów.
Otrzymałam dwa pasztety, każdy o wadze około 800g. Jeden z nich podzieliłam na pół i zamroziłam.
Smacznego!